14 grudnia 2020
Jak co roku pokazuję Wam nowy świąteczny sernik. Tym razem jest to sernik piernikowy, do którego potrzeba ok. 250 g cienkich i kruchych pierniczków w stylu fińskich pepperkakor. Dzięki nim sernik ma głęboko korzenny smak oraz pięknie wygląda. Polany odrobiną czekolady i oprószony cukrem pudrem prezentuje się bardzo elegancko i ma kilka nut smakowych: piernikową – tę najbardziej oczywistą, ale też i czekoladową, dzięki czemu smakuje miejscami jak pierniczki oblane czekoladą. Jest wspaniały, bardzo wysoki i wilgotny. No i oczywiście równy jak stół, co też nie jest bez znaczenia dla prezentacji na świątecznym stole.
Przepis na sernik piernikowy powstał ze specjalną dedykacją dla Kliniki Optegra i wspaniałego doktora Marcina Smorawskiego, dzięki któremu w tym roku moje święta będą wyjątkowe… Po raz pierwszy od 25 lat, zasiądę do nich bez okularów! Stąd i pamiątkowe zdjęcie w świątecznym klimacie i już bez zbędnych szkieł.
Pytaliście się jak długo czekałam na zabieg w Klinicie. Otóż dokładnie 30-go listopada odbyłam niespełna dwugodzinną konsultację z optometrystą i Panem Doktorem. Moje oczy były poddane 24 badaniom, które dokładnie zobrazowały moją wadę. Pan Doktor zakwalifikował mnie do najnowocześniejszej metody korekcji wzroku, czyli Lentivu bazującej na technologii “Smile” firmy Zeiss.
Bardzo się ucieszyłam, że zostałam zakwalifikowana właśnie do tego zabiegu, bo wiąże się on z minimalnym czasem leczenia i dochodzenia do siebie. Mogą się mu poddać pacjenci od 21 roku życia z ustabilizowaną wadą wzroku, cierpiący na krótkowzroczność, dalekowzroczność czy astygmatyzm. Moja wada to było takie “2w1”, czyli krótkowzroczność -3,21 połączony z astygmatyzmem -1,25.
9-go grudnia miał miejsce zabieg (w znieczuleniu miejscowym za pomocą kropli – są na tyle skuteczne, że nic a nic mnie nie bolało), który trwał po równo 10 sekund na jedno oko. Rola pacjenta podczas całej procedury sprowadza się do wodzenia wzrokiem za światełkiem – resztę robi Pan Doktor i laser. W Klinice spędziłam w sumie nieco ponad 2h, bo operację poprzedzały jeszcze kolejne badania i musiałam zostać na sali pooperacyjnej do kontroli pozabiegowej. Już następnego dnia mogłam prowadzić samochód. Coś nieprawdopodobnego!
To dla mnie ogromna zmiana i myślę, że uczucia jej towarzyszące zrozumie tylko ktoś, kto też niemal całe życie musiał nosić okulary i mierzył się z wadą wzroku. Aż trudno mi wyrazić słowami moją wdzięczność. Wiem, że to był najlepszy prezent pod choinkę – odzyskałam zdrowe oczy.
Latem już nie będę musiała nosić soczewek jednodniowych (w 2020 i tak z nich zrezygnowałam przez epidemię i rekomendacje okulistów), by założyć normalnie okulary przeciwsłoneczne. Okulary nie będą mi parowały przy otwieraniu piekarnika czy gotowaniu, gdy próbuję potraw. Tak samo przy robieniu zdjęć! Nie będą mi przeszkadzały gdy bawię się i wygłupiam z dziećmi. I na końcu: będę wszystko widziała, gdy wychodzę na dwór w maseczce, bo teraz sami widzieliście na moich Insta Stories jak wyglądały moje spacery…okulary non stop mi parowały.
Ten zabieg zdecydowanie odmienił moje życie. Żałuję, że nie zdecydowałam się wcześniej na ten krok. Zapewniam Was, że nie ma się czego bać. Jeśli też zastanawiacie się nad takim zabiegiem, to ogromnie Wam polecam. Monsieur już czeka w kolejce na swój termin – ma nieco większą wadę niż ja i moja operacja była wielkim impulsem dla niego, by dłużej nie zwlekać i tego nie odkładać. Komfort życia bez okularów jest niesamowity! Być może uda mu się odzyskać dobre widzenie jeszcze przed Bożym Narodzeniem, czego bardzo mu życzę.
/na 10-12 porcji – tortownicę o średnicy 26 cm – w mniejszej się nie zmieści!/
Na spód:
Masa serowa:
Do dekoracji:
Zaczynamy od spodu: pierniczki miksujemy w malakserze z roztopionym masłem. Uzyskany “mokry piasek” wykładamy na tortownicę wyłożoną papierem do pieczenia. Dociskamy do dna. Na bokach układamy pierniczki wciskając je w “mokry piasek”.
Podpiekamy przez 10 minut w piekarniku nagrzanym do temp. 200 stopni C z termoobiegiem. Następnie wyciągamy z pieca.
Teraz masa serowa: wszystkie składniki mieszamy razem w mikserze. Przelewamy na podpieczony spód z ułożonymi bokami. Pieczemy 15 minut temp. 200 stopni C z termoobiegiem. Następnie obniżamy temp. do 100 stopni C i pieczemy jeszcze 90 minut.
Wyłączamy piekarnik, ale nie otwieramy drzwiczek. Pozwalamy sernikowi wystygnąć. Gdy temperatura spadnie do 50 stopni, uchylamy drzwiczki. Po pewnym czasie sernik można wyciągnąć na blat i ostudzić do temp. pokojowej. Na noc wstawiamy do lodówki.
Kolejnego dnia roztapiamy posiekaną czekoladę z kremówką i masłem. Rozsmarowujemy na serniku, dekorujemy pierniczkami.
Wstawiamy na 2h do lodówki, by pierniczki zmiękły, a masa czekoladowa stężała. Uwaga: po wyjęciu z lodówki nie będzie twarda i da się łatwo kroić.
Przed podaniem sernik oprószamy cukrem pudrem.
Smacznego!
E.